wtorek, 14 kwietnia 2015

"Ale to już było i nie wróci więcej..." - Podziękowania

Płaczę, bo prawie rok temu założyłam tego bloga i Cinnybel powstała. Teraz żegnam się z nią, Quinnem i wszystkimi. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tymi wszystkimi rozdziałami i choć trochę cieszyliście się na wieść o przygodach tej małej Vaught. Może wylaliście kiedyś na jakimś rozdziale łzy? Albo choć na chwilę Wasze serca się zatrzymały? Powspominajmy! :P

Każda postać jest mi bliska i strasznie mi się z nimi rozstawać, ale kiedyś musiało się to stać. Szkoda, że tak szybko odeszła mi chęć do pisania tego opowiadania. Ale jestem z siebie dumna. To dopiero drugie, które kiedykolwiek udało mi się ukończyć z długiej listy opowiadań. To dzięki Wam w ogóle to ciągnęłam. Gdyby nie Wy, nie byłoby tego wszystkiego.

Chciałabym podziękować:
*mojej najcudowniejszej Gabrieli - gdyby nie ten blog, Cinnybel i komentarze tej dobrej dziewuszki, nigdy zapewne nie natrafiłabym na jej bloga i nie zapragnęła zakumplować się z nią. To jest jedna z najwspanialszych osób, które udało mi się poznać. Bez jej dopingu już dawno rzuciłabym to w cholerę :D Ale na szczęście byłaś. Bogu, dzięki *ociera łzy*. Dziękuję...
*moim niezastąpionym przyjaciółkom i kuzynkom - to one za każdym razem musiały wysłuchiwać moich monologów i rozterek, które czasami doprowadzały je do szewskiej pasji i krzyczały, że mam się zamknąć, ale zaraz mówiły mi, to co uważają o danym pomyśle. Dziękuję...
*jedynych w swoim rodzaju Loks i Faith - Faith to ona właśnie na początku kopnęła mnie, aby założyła tego bloga. Loks każdym swoim komentarzem pchała mnie do przodu i pomagała iść do przodu. Jej słowa były dla mnie bardzo ważne i wyczekiwałam jej opinii z niecierpliwością. Dziękuję...
*wszystkim czytelniczkom, między innymi: mojej słodkiej Aszy, Emily S., Wilczycy1315, Lisicy, Mayi Gabrielle x, Levy i wszystkim innym moim kochanym czytelniczkom! - Wasze wsparcie było nie do ogarnięcia. Każde małe słowo wywoływało na moich ustach uśmiech, kochałam i kocham czytać Wasze komentarze, które dawały takiego ognia do dalszego pisania, że sobie nie wyobrażacie! Nawet nie wiecie jak ja Was uwielbiam <3 Przez Was nie raz w szkole chodziłam pijana szczęściem. Dziękuję...
Z grubsza to dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną. Blog obecnie ma 13509 wyświetleń, 551 komentarzy i 22 obserwatorów. To mój mały sukces, z którego jestem dumna... :D

Moja przygoda z bloggerem i Cinny się kończy, ale na pewno nie rezygnuję pisania. Można mnie złapać na wattpadzie - 24 h :D Link do mojego profilu: http://www.wattpad.com/user/Lennie_28 Zapraszam serdecznie do czytania innych moich opowiadań, może przypadną Wam do gustu :D

Więc jeszcze raz dziękuję i wiedzcie, że płaczę... ;-; 

Wasza na zawsze,
Sandra.

7 komentarzy:

  1. Uwierz mi, ja też płaczę.
    Człowiek powtarza materiał do tych egzaminów i olewa wszystko. Powoli zapominam jak się pisze, bo w głowie mam tylko te wszystkie lektury i motywy do nich, pierdyliard dat z historii i kolejny pierdyliard wzorów z fizyki (no może jest ich mniej, NOALE). Ale jak człowiek od czasu do czasu zajrzy na tego bloggera i zobaczy na głównej taki post, to ma ochotę zabić autora (i siebie za zaniedbywanie innych blogów). Zwłaszcza, że to już trzeci blog w tym tygodniu, który ktoś kończy, a ja nie w porę ogarnęłam, że to JUŻ. Oczywiście wcześniej doznaję kilkuminutowego zawału.
    Jest mi smutno - pamiętam, jak zakładałaś tego bloga, pamiętam, jak tworzyłaś każdą poszczególną postać, pamiętam, jak łamałaś nam serca, zabijając kolejne postacie. Jezuniu, ja pamiętam, że znalazłam cię na twoim innym blogu, sprzed czasów 76 igrzysk... Będę tęsknić za wszystkimi, bez wyjątku. Nigdy nie zapomnę twojej zabójczej kosy (borze zielony, ona przecież wciąż istnieje, bo Lenny... no właśnie ;-;), ani Hamitcha, Cinny, Haymitcha, Quinna, Haymitcha i całej reszty załogi, nigdy nie opuszczą mnie też te wszystkie chamskie spojlery, które tak bardzo chciałam zawsze usłyszeć, a ty nie chciałaś mi ich mówić, ale moja siła przekonywania zawsze działała (zwłaszcza ten o trzeciej części, Sandro :'))) ). Aż sobie puściłam << tę piosenkę >>
    No ja po prostu nie mogę.
    Będę tęsknić za Cinny, ale na szczęście jest Lenny. Będę mogła czytać o tym, jak to tą rudowłosą dziewczynę gnębisz swoim umysłem :') Już powoli zaczynam płakać (to też wpływy tej piosenki, dobrze, że nie widzisz mojego wodospadu łez). Nie będę cię namawiać do powrotu, bo jesteś teraz skupiona na innej historii. Ale będę pamiętać, że tutaj urzędowałaś przez długi czas i nie zapomnę tego bloga.
    I tak na koniec chciałam ci też podziękować - bo w sumie to ty zostawiłaś pierwszy komentarz na moim blogu. I gdyby nie to, że to wtedy zrobiłaś, to prawdopodobnie już by mnie nie było na blogosferze od dawna. A ten blog i to, co tutaj zamieszczałaś... dawałaś mi kopa w dupę, że jednak warto tworzyć coś swojego.
    Powodzenia z kolejnymi opowiadaniami, Sandro ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam myślę, że nie tylko Ty płaczesz, ale wszyscy, do których w końcu dotrze ta niespodziewana i smutna wiadomość. To takie dziwne, że kończysz swoje opowiadanie dokładnie rok po jego rozpoczęciu i to w takim stylu. Niezwykłe :)
    I właśnie dociera do mnie to stwierdzenie - rok! Tyle czasu minęło tak szybko, że dalej nie potrafię sobie tego przyswoić. Ja dalej czuję się jakbym dopiero zaczynała, poznawała bohaterów od samego początku, a ich tak po prostu już nie ma. I ich los został już przesądzony. I nastał koniec. Smutno.
    Ale zarazem wyrażam tu mój podziw dla Ciebie, że udało Ci się dokonac kolejnej wielkiej rzeczy i doprowadzic do końca tę historię :) I jeżeli naprawdę miałam w to choćby jakiś najmniejszy wkład, to skaczę ze szczęścia i wciąż nie mogę w to uwierzyć - to zaszczyt, którego nie pojmuję i dziękuję losowi za wszystko, co wydarzyło się przez cały ten rok. Jak ja dziękuję w duchu za to, że kliknęłam tę ikonkę Sandry M. i zostałam na Twoim blogu! Nawet nie chcę sobie wyobrażać co by się stało gdybym zrobiła choć maleńki ruch w stronę innej ikonki, innej osoby i nigdy tu nie trafiła, nigdy Cię nie poznała, nigdy nie byłabym obdarzona możliwością dotarcia do kogoś takiego jak Ty. Aż mnie ciarki przechodzą na samo wyobrażenie, bo wszystko ułożyłoby się całkiem inaczej. Nie wiem kim byłabym teraz i co robiła ze swoim życiem, ale na pewno nie byłoby to to samo co teraz i to wszystko dzięki Tobie :) Ahhh, tak na wspomnienia i żale mi sie zebrało, ale uwierzysz,że to już tyle czasu? A w przypadki nie wierzę, a już na pewno nie takie. To los i przeznaczenie, nic innego! Jakiś większy plan, zamysł z góry, który zmienił życie pewnej osoby :D
    Koniec. Bo ja nigdy nie pozwalam moim łzom płynąć. Prawie nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Niezwykłe, zostałam wymieniona! A już myślałam, że będę pod dopiskiem "niestety nie wszystkim mogę podziękować, jako, że jedna wredna czytelniczka ciągle czepiała się biednego Quinna i czyhała na jego życie".
    Cóż, mam nadzieję, że jeszcze dostaniemy coś twojego do czytania. Jeśli coś będzie, mogłabyś mnie powiadomić? Chyba, że serio masz mnie dosyć ;)
    Pozdrawiam
    wilczyca1315

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podobało, od tego zacznijmy.
    Nie zanudziłaś nas typową śmiercią, jaką widzieliśmy wszędzie. Tylko pokazałaś, że istnieją te dwie strony - dobra i zła, zarówno w naszym świecie, jak i tym drugim, nie do końca dostrzegalnym. I targowanie się ze śmiercią, heheszki, lubię takie klimaty.
    Nie zawiodłaś mnie, choć to ostatni rozdział. Taki finał, który powinien nami wstrząsnąć i sprawić, że zapamiętamy. Cieszę się, że pokazałaś nam historię zupełnie wyjątkowej osóbki. Cudownej Cinny, która odwagą przebiła Katnus (bleh, nienawidzę Katnus).
    O, znalazłam się w podziękowaniach, jejku. Nie masz mi za co dziękować, tak w sumie - to my powinniśmy dziękować tobie. Za całą pracę, którą włożyłaś w tego bloga i tą historię.
    Wyszło dobrze. Nawet bardzo dobrze.
    No, i była Śmierć.
    Wiesz, że ją lubię, ehehe.
    Tak więc dziękuję, Sandro, za wspaniałą przygodę. I mam nadzieję, że zaskoczysz nas jeszcze nie jeden raz. Nie tylko wspaniałą powieścią: "Kochając Gwiazdy" ale także wieloma innymi.
    xoxo, Loks.

    OdpowiedzUsuń
  5. Te wszystkie rozdziały (mimo, że niezbyt śmieszne) po przeczytaniu zostawiały na mnie trwały ślad szczęścia i dawały chęć do dzielenia się z ludźmi optymizmem. Dziękuję, że pisałaś. Czytelniczka, która w milczeniu śledziła każdy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. o zgrozo ;c przez szkołę (brak czasu ;c ) przestałam wchodzić na Twojego bloga... a teraz okazuje się, że historia jest zakończona? Smutno mi i przepraszam, że nie byłam na bieżąco by móc komentować... a mimo wszystko chciałam Cię poinformować, że na moim blogu (igrzyskaaaa.blogspot.com) czeka na ciebie miła niespodzianka ! : D Twój blog został przeze mnie nominowany do Libster Award :d Musisz odpowiedzieć na zadane przeze mnie pytania,nominować najlepiej 11 blogów i zadać 11 pytań dla osób,prowadzących je. Oczywiście nie zapominaj o wklejeniu informacji co to L.A. ,ale to także znajduje się na moim blogu. Pozdrawiam ciepło i jestem pełna rozpaczy, że to koniec =(
    ~ Smutna Ringeril

    OdpowiedzUsuń

Jak większość blogerów wyznaję zasadę czytasz=komentujesz. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że komentarze naprawdę dają niezłego kopa do dalszej pracy. ;)