wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 1

Otworzyłam gwałtownie oczy, wyrwana ze snu ogłuszającym wyciem syren, które rozchodziło się po całym mieszkaniu i zapewne mieście. Spojrzałam na zegarek. 11:45. Przespałam budzik!
Wytrzeszczyłam oczy i wystrzeliłam z łóżka jak najszybciej.
            "To niemożliwe, że zaspałam! Oj, nie dobrze."-myślałam gorączkowo, ubierając w pośpiechu lekko miętową sukienkę, projektu mojego brata. Na wzmiankę o nim w moich oczach zakręciły się łzy, ale szybko zaczęłam myśleć o tym, że muszę jak najszybciej dostać się na plac główny.
            Miałam niedaleko, więc całą drogę przebyłam biegiem. Jako ostatnia podeszłam do Strażników Pokoju, którzy mnie zidentyfikowali. Byłam pewna na sto procent, że spóźniłam się masakrycznie.
            -Cztery minuty spóźnienia. Niestety, ale twoje nazwisko trafia do puli dodatkowe cztery razy - powiedział jeden z nich.
            Pokiwałam głową, bo stwierdziłam, że nie ma co się kłócić, ponieważ i tak nic nie wskóram.
            Jak najszybciej pobiegłam do sektora dla osiemnastolatków. Stał już tam wielki tłum. Znalazłam sobie jakieś miejsce i zaczęłam obserwować otoczenie.
            Główny plac otoczony był ze wszystkich stron kamerami, obok sceny stały telebimy. Na scenie stało dwanaście krzeseł, mikrofon i dwie ogromne pule, wypełnione małymi karteczkami, jedna z nazwiskami chłopców, druga z dziewcząt. Przed sceną było siedem sektorów. Osobny dla każdej grupy wiekowej. W każdym stało mnóstwo osób. Jak na Kapitol, na placu było mało przepychu. Nastolatkowie, którzy stali w wyznaczonych miejscach byli ubrani mniej ekstrawagancko niż zazwyczaj. Najciężej znosiłam patrzenie na dwunastolatków, tych biednych najmłodszych  uczestników Dożynek.
            Westchnęłam i spróbowałam uspokoić galopujące serce. W myślach, jak mantrę powtarzałam: "Nie zostaniesz wybrana, nie zostaniesz wybrana". Moje rozmyślenia przerwała prezydent Paylor.
            Odchrząknęła i zaczęła mówić:
            -Witajcie! - uśmiechnęła się do nas smutno - Dożynki poprzedzające 76 Głodowe Igrzyska czas zacząć!
            Przed chwilą usłyszane słowa były wypowiedziane bez entuzjazmu aż dziwnie było tego słuchać.           
            -Jak wiecie to będą pierwsze i ostatnie igrzyska z udziałem dzieci z Kapitolu oraz ostatnie igrzyska w historii Panem. Zamieniamy zasady. Zamiast dwóch osób reprezentujących dystrykt, będą cztery: dwóch chłopców, dwie dziewczyny. Walczyć będą dla poszczególnych dystryktów. Każdy z was, który tutaj wejdzie - wskazała na scenę - będzie mógł być zwycięzcą! Prawie każdy odda życie za wszystkich kiedykolwiek poległych trybutów i obywateli z danego dystryktu. Lecz tylko jeden z was może zwyciężyć. Pamiętajcie o tym!
            Na wielkich ekranach został puszczony film o wielu poprzednich igrzyskach i niedawnej wojnie.
            Kiedy zobaczyłam obrazy z wojny, zaczęło mi się kręcić w głowie, aby nie patrzeć na wyświetlany materiał, zaczęłam przyglądać się scenie.
            Na dwunastu krzesłach siedzieli kolejno: Peeta Mellark, Enobaria, Beetee Latir, Annie Cresta-Odair, jacyś dwoje nieznajomych, Johanna Mason, Gale Hawthorne, Oliver, Suzanne (oboje z Trzynastki), Katniss Everdeen i Haymitch Abernathy.
            Wszyscy są doskonale rozpoznawalni przez niedawną rebelię. Szczególnie w oczy rzucił mi się symbol rebelii, Kosogłos, czyli Katniss.
            Nagle film się skończył, a pani prezydent powiedziała:
            -W tym roku postanowiliśmy najpierw wybierać chłopca, a następnie dziewczynę. Więc zaczynamy! - podeszła do puli z imionami chłopców, wyciągnęła jedną kartkę i przeczytała - Flass Dickery.
            Wszyscy zaczęli się rozglądać. Z naszego sektora wyszedł barczysty, wysoki brunet, który skierował swoje kroki na scenę. Uśmiechał się lekko.
            Jak można się uśmiechać idąc na śmierć? Nie rozumiałam go.
            -Mirash Sarwol! Fixed Sevenlee! Oxanna Aseramy!- padły kolejne nazwiska trybutów reprezentujących dystrykt 1.
            Cała czwórka uścisnęła sobie dłonie i stanęła za krzesłem Peety.
            Następnie padły cztery nazwiska trybutów reprezentujących Dwójkę. Nie zapamiętałam żadnego imienia, tak jak w przypadku dystryktu 3, 4, 5, 6.           
            Każdy z wybranych ma poważny, obojętny wyraz twarzy. Dopiero zapamiętałam wysokiego blondyna z kpiącym wyrazem twarzy. Bardzo pewny siebie. Uśmiechał się tak jakby wiedział, że wygra te igrzyska.
            Dalej wybierano trybutów. Już został tylko dystrykt 11 i 12.
            Jestem bliżej niż dalej do końca. Są jeszcze cztery marne szanse na to, że będę musiała wejść na scenę. Zaczynałam się powoli uspokajać, ale całe napięcie ze mnie nie schodzi. Cały czas niemiłosiernie drżą mi dłonie. Trzęsę się jak galareta, a otaczający mnie nastolatkowie posyłają mi głupie spojrzenia.
            -Louis Hevory! Veloxi Star! Quinn Elvey! Shadow Mey! Oto trybuci reprezentujący dystrykt 11! Ich mentorką będzie Katniss Everdeen! Brawa dla Kosogłosa! - Paylor wskazała na Katniss, a na placu wybuchły gromkie brawa.
            Dziewczyna zmarszczyła brwi i delikatnie się uśmiechnęła, ale nie skomentowała tego, tylko wskazała trybutom, że mają stanąć za jej krzesłem. Oni mieli kamienne twarze. To chyba był pierwszy dystrykt, którego trybuci mieli tak nieprzeniknione wyrazy twarzy. W żadnych oczach nie wezbrały łzy.
            -To prawie wszystko mamy już za sobą. Jeszcze tylko dystrykt 12. Więc tak. Pierwszym reprezentantem Dwunastki będzie... Willshere Mary!
            Chłopak wystąpił z szeregu siedemnastolatków i powoli wszedł na scenę. Z tłumu szesnastek wybiegła rudowłosa dziewczyna. Zaczęła krzyczeć:
            -Will! Nie! Will! Nie zostawiaj mnie! Will!- krzyczała na całe gardło, zalana łzami.
            Strażnicy Pokoju zaczęli się do niej zbliżać, ale najwidoczniej jej ojciec ich wyprzedził i już wyprowadzał krzyczącą histerycznie córkę z tłumu.
            Popatrzyłam na Willshere'a. W jego oczach kręciły się łzy. Gdy tak patrzyłam na niego stwierdziłam, że Kapitolczycy jednak mają uczucia. Oddychałam coraz głębiej. "Będzie dobrze."-powtarzałam w myślach.
            -Jedną z trybutek Dwunastego Dystryktu będzie...-wyciągnęła jedną karteczkę i odczytała-Venus Lewellyn!
            Na scenę weszła szesnastolatka o blond włosach i szarych oczach. Po jej różanych policzkach płynęły łzy. Cały czas wpatrywała się w jedno miejsce w tłumie. Było to w moim sektorze. Podążyłam za jej wzrokiem. Patrzyła na niejakiego Trayana Opwera. Wysokiego, czarnowłosego, umięśnionego chłopaka o złocistych oczach. W oczach kręciły mu się łzy.
Najwidoczniej byli parą. Gdy tak na nich patrzyłam to zaczęło mi się kręcić w głowie. Biedni.
            -Kolejną osobą jest Nath Berns - odczytała z kartki prowadząca Dożynki.
            Nath był rudym piętnastolatkiem, ale bardzo dobrze się trzymał. Nie uronił ani jednej łzy.
            -Zbliża się koniec. Zostało już tylko jedno miejsce w dystrykcie. Ostatni, czterdziesty ósmy trybut. Jest nim...-chwila ciszy, wszystkie dziewczyny na placu wstrzymują oddech-Cinnybel Vaught!
            Zabrakło mi tchu. Zaczęło mi się kręcić w głowie. To niemożliwe. Wszyscy zaczęli przeszukiwać wzrokiem ludzi. Inni patrzyli prosto na mnie.
            -Cinnybel. Zapraszamy na scenę - powiedziała pani prezydent.
            Pokręciłam głową, kiedy ktoś popchnął mnie w stronę sceny. Po moich policzkach spłynęły słone łzy.
            Weszłam na scenę. Wszystkie oczy wlepione były we mnie.
            Nikt się za mnie nie zgłosił. Nikt nie uronił ani jednej łzy. Po prostu na placu wybuchły brawa. Wszyscy cieszyli się, że to nie oni tutaj stoją. Niektóre rodziny zrobią tak, jak inne rodziny z dystryktów, które musiały wysyłać swoje dzieci na śmierć. Po prostu zaszyją się w rodzinnym gronie, zasłonią okna i będą rozpaczać. Jeszcze inni będą się cieszyć, że może ich syn, córka przyniosą sławę i pieniądze rodzinie. Tego można się spodziewać po Kapitolu: dumy i wyższości, że ktoś wysyła dziecko na rzeź.
            Katniss, Peeta i Haymitch patrzyli na mnie zdumieni, z otwartymi szeroko ustami. Pewnie wiele mówi im moje nazwisko. Uśmiechnęłam się do nich blado.
            -A więc mamy wszystkich trybutów - nasza czwórka stanęła za krzesłem Haymitcha-  Zapraszamy rodziny i przyjaciół do pożegnania się z trybutami. A teraz... Pomyślnych Igrzysk i Niech los zawsze wam sprzyja!
            Wszyscy weszliśmy do domu prezydenckiego. Każdego z nas zaprowadzili do innego pokoju. Tam miały nas odwiedzać rodziny z przyjaciółmi.
            Trafił mi się mały salonik, w którym usiadłam na kanapie i ukryłam twarz w dłoniach. Nikt mnie nie odwiedzi, bo po wojnie nie została mi żadna rodzina, a przyjaciele odwrócili się ode mnie, ponieważ mój brat dopuścił się zdrady. Pozwoliłam łzom popłynąć. Szlochałam cicho.
            Przeznaczenie chce chyba wykończyć mnie. Najpierw psychicznie zabijając mi rodzinę, a potem fizycznie na igrzyskach.
            Takie przemyślenia doprowadziły do jeszcze większego płaczu. Zaczęłam bujać się, aby uspokoić zszargane nerwy. Miałam ochotę wyrywać sobie włosy, ale za chwilę coś wpadło mi do głowy.
            Jeżeli chcę przeżyć nie mogę okazać słabości. Muszę być silna. Odetchnęłam głęboko i otarłam twarz ramieniem. Wyprostowałam się i uniosłam podbródek. Muszę być silna. Dla mojego zmarłego brata. Muszę.
Jeżeli trzeba to postaram się wygrać igrzyska i jeszcze chociaż raz stanąć nad jego grobem. Choć raz jeszcze zobaczyć jego zdjęcie. Nasze wspólne zdjęcie. Nagle przypomniało mi się coś.
             Ja mam dopiero osiemnaście lat. I idę na rzeź. Nigdy się nie całowałam, nigdy nie założę rodziny, zginę na arenie, nikt nie będzie za mną tęsknił. Zginę zabita okrutną śmiercią, nie dożyję starości. Te i wiele innych rzeczy wwiercało mi się w głowę.
            Moim ciałem wstrząsnął kolejny spazmatyczny szloch. Próbowałam go zdusić, ale nie mogłam. Zaczęłam chodzić po pokoju, aby się uspokoić.
            Nagle do pokoju wszedł mój mentor z Katniss. Zatrzymałam się w półkroku i szybko otarłam oczy.
            -Nikt do mnie nie przyszedł, prawda?-spytałam kręcąc głową.
            Mentorzy wymienili spojrzenia. Katniss otworzyła usta, ale Haymitch ją ubiegł:
            -Tak. Nikt nie przyszedł. I mam nadzieję, że się już z tym pogodziłaś, skarbie, bo ja nie mam zamiaru robić za słodką psycholożkę w spódnicy.
            Przewróciłam oczami i otarłam je.
            -Jesteś siostrą Cinny, tak?-spytała cicho.
            -Tak - odparłam obojętnie.  
            -Twój brat był wspaniałym człowiekiem. Próbowaliśmy namówić Paylor, aby wybrała kogoś innego, ale nie chce się zgodzić - rzekła spokojnie Katniss.
            -Dlaczego miałaby się zgadzać? -prychnęłam.
            -Ponieważ twój brat zasłużył się ojczyźnie. Jego rodzina powinna być objęta jakimś immunitetem - odparła dziewczyna.
            Prychnęłam.
            -Obudź się. To Panem. Tutaj każdy dba tylko o siebie - powiedziałam.
            Haymitch zaśmiał się.
            -Już lubię tę dziewczynę - powiedział do Katniss, która przewróciła oczami.
            -Nie każdy. Większość ludzi w dystryktach pomaga sobie. A teraz my pomożemy tobie - Katniss zaczęła się denerwować.
            -Dlaczego?
            Nie zrozumieli pytania.
            -Dlaczego chcecie mi pomóc? Bo znaliście mojego brata?-uniosłam wysoko brwi.
            -Nie. Robimy to, dlatego, że nikt nie zasługuje na taki los. Nadal utrzymujemy się przy swoim. Spróbujemy pomóc trybutom - warknęła Katniss-A, że trafiłaś do Haymitcha, to damy z siebie wszystko, tak abyś przeżyła pierwszy dzień na arenie.
            Pokiwałam głową i spuściłam wzrok.
            -Skończył już się czas wizyt, więc zapraszam ze mną, panno Vaught - powiedział mój mentor i przepuścił mnie w drzwiach.
            Rzuciłam ostatnie spojrzenie Katniss, która posłała mi lekki uśmiech.          
            Dołączyła do nas pozostała trójka z Dwunastki. Mieli zaczerwienione oczy i zaróżowione policzki. Szliśmy całą piątką jak na ścięcie, a przecież mieliśmy tylko dotrzeć do budynku szkoleniowego, który był nie daleko. Kiedy byliśmy już w windzie, która wiozła nas na dwunaste piętro, Haymitch powiedział:
            -Przyszykujcie się psychicznie. Zaraz dopadną was styliści. Za jakieś 8 godzin parada trybutów.
            Kiedy usłyszałam o stylistach w oczach stanęły mi łzy. Mój brat był stylistą Dwunastki. Każdy zapamiętał jego kreacje. Chciałabym wyglądać tak ślicznie jak Katniss, przyszykowana przez Cinnę w dwóch poprzednich igrzyskach. Jestem ciekawa, kim zastąpili mojego brata.
            Kiedy winda wjechała na nasze piętro, musiałam przetrzeć oczy.

            Gdy zobaczyłam, kto będzie mnie szykował, zachłysnęłam się powietrzem.








Zapraszam do komentowania xD To mój pierwszy blog o Igrzyskach i mam nadzieję, że wam się spodoba :)

16 komentarzy:

  1. Popłakałam się. Autentycznie doprowadziłaś mnie do płaczu. A to wszystko przez Cinnę. Moje serce musi mieć teraz chwilę przerwy. Podoba mi się Kotna jako mentorka i jestem ciekawa, jak przedstawisz to dalej. W ogóle fajny pomysł z tą siostrą Cinny. Szkoda tylko, że już go nie zobaczymy ;_; I jaki strój przygotują mojej cudownej bohaterce? ;_; Duużo weny życzę i czeekam z niecierpliwością na następny rozdział. Pozdrawiam.
    Faith.

    http://trybuci-dystryktu-czwartego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popłakałaś się? Oooo... przytulę :D
      Nie wiedziałam, że moje opowiadanie może doprowadzić kogoś do łez.
      Taak. Cinna był świetny.Też się smucę, że już go nie zobaczymy ;_;
      Pomysł z Cinnybel, jako siostra Cinny wpadł mi na sprawdzianie z biologii :D Co do stroju... to jeszcze nie wiem :D musi to być coś fajnego i najprawdopodobniej będzie :D Powiem ci tylko, że będzie Ognistą Księżniczką.
      Dziękuję :) I tobie również życzę weny, bo nie mogę się doczekać u Ciebie nexta :D Rozdział u mnie chyba będzie tak w weekend :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Najlepsze pomysły przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie <3 Ale cudowny pomysł. I przytulas się przyda. Ognista księżniczka?! Tak mi zaspojlerowałaś, że nie wiem, czy pójdę spać. W każdym bądź razie informuj mnie o nowych notkach. A tymczasem zapraszam do siebie http://trybuci-dystryktu-czwartego.blogspot.com/ gdzie ukazał się Rozdział 5: "Obietnice". Pozdrawiam.
      Faith <3

      Usuń
    3. Tak to prawda :D Te najmniej oczekiwane momenty nieraz zaskakują ^^ I Ognista Księżniczka :D Hahaha :D Dobrze.. będę informować :D
      I dziękuję za info o nowym rozdziale :D W końcu się doczekałam :) Już zabieram się za czytanie <3 :D
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Świetne, ryczałam jak głupia, zwłaszcza na wzmiance o Cinnie. Fajny pomysł i ciekawe kim jest stylista bohaterki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Ooo... ciebie też przytulić? :D Taak.. Cinna był naprawdę cudownym człowiekiem :)
      Noo.. o styliście dowiecie się w przyszłym rozdziale :D
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  3. O rzesz..!
    Siostra Cinny..! Ona jest siostrą Cinny?! Kocham cię!!! Po Haymitch'u jest to moja ulubiona postać! To znaczy Cinna, a nie Cinnybel. Na nią jeszcze przyjdzie czas :). No i Haymitch..! Ubóstwiam te jego teksty :P zawsze wprawiają w dobry humor.
    Ciekawe kto będzie jej stylistą? Znam go z książki? :)
    Jak to czytałam, to miałam dreszcze. Hmm... a może po prostu jest zimno?
    Nieee, mam zamknięte okno. A więc to twoja zasługa!!!
    Życzę weny i powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak :D Ona jest siostrą Cinny xD Kochasz mnie? :D Hahaha :D Powiedzmy, że ja ciebie też :3 Hahaha :D
      Taak :D Mam tak samo :D Cinna jest moją ulubioną postacią po Haymitchu :D Ale cóż Cinnybel i siostra Haymitcha? :D Nieee :D Dlatego siostra Cinny :3
      Też uwielbiam teksty Haymitcha :D
      Dowiesz się kto będzie jej stylistą... a raczej stylistką ^^ Niestety nie znasz jej z książki :D To wytwór mojej chorej wyobraźni :D
      Dziękuję <3 Pozdrawiam :D

      Usuń
  4. NO WIESZ CO. Chcesz pozabijać ludzi przez uczucia? Jak MOŻESZ!? Nie bawię się tak. Wyję. Ale widzę, że nie jestem pierwsza - jak Fejf wyła, to i ja mogę, a co!
    Cinna. Boże, za co. Za co mi to robisz. Jak tak można. I jej imię. Cinnybel. Boże, jakie piękne imię. Jak tylko je zobaczyłam to mi się płakać zachciało, a potem Cinna i po prostu wyłam jak Cinnybel wtedy na sofie, serio. Miałam ochotę zacząć rwać włosy z głowy.
    Bardzo mi się podoba! Naprawdę! Czekam na kolejne i dodaję do obserwowanych :3
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak.. O co! xD Ja biegnę z chusteczkami dla ciebie i reszty :D Ciebie też przytulić? :D
      Dziękuję :) Sama wymyślałam to imię :D Jak już napisałam Faith wymyśliłam je na sprawdzianie z biologi. :D
      Jejku... na pewno masz piękne włosy :) Zostaw je xD Niech sobie spokojnie są na twojej głowie xD
      Za chwilę ja się popłaczę ze wzruszenia ;_; Nie mogę uwierzyć, że to ten rozdział, to opowiadanie wywołuje w was tyle emocji.. Teraz ja zacznę płakać :P
      Cieszę się :) Pozdrawiam :D

      Usuń
  5. Ojeju kto ją bedzie szykował. Genialne! Zarabiste ;D
    Czkam na next
    Weny!
    Paulla K
    Ps. zapraszam do mnie 69-igrzyska-glodowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie ją szykowała stylistka! :D
      Dziękuję <3
      Pozdrawiam i mam twojego bloga w obserwowanych. Kontroluję wszystko :D Na pewno wpadnę :3

      Usuń
  6. Cudowne! czekam na następny rozdział <3
    jak możesz to przeczytaj i oceń :) : http://b-e-a-c-o-n--h-i-l-l-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Rozdział powinien pojawić się dzisiaj :P
      Oczywiście wpadnę xD
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Bardzo fajne, ciekawe. Zdziwiło mnie tylko, że to siostra Cinny. Powinna być od razu wykluczona z igrzysk. Jakby ludzie dowiedzieli się, że siostra człowieka który zginął za tę wojnę to dopiero wybuchły by bunty.
    zabrakło mi opisów uczuć i myśli. Nie mam pojęcia jaką osobą jest główna bohaterka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jej nie wykluczyli ^^ gdyby tak zrobili to nie byłoby zabawy... bunty wybuchłyby w Kapitolu... a ogólnie dystrykty nie zaaregowały, bo nie chciały się narażać nowej pani prezydent xD tak moja głupia wyobraźnia wymyśliła xD
      postaram się opisywać te uczucia i myśli xD
      Pozdrawiam i dzięki ;)

      Usuń

Jak większość blogerów wyznaję zasadę czytasz=komentujesz. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że komentarze naprawdę dają niezłego kopa do dalszej pracy. ;)