środa, 30 lipca 2014

Rozdział 12

Na nasze szczęście nie rozległ się wystrzał z armaty. Mirash jeszcze żyła, mieliśmy szansę ją wyciągnąć.
-Mirash! - krzyknął Blux, a jego krzyk rozniósł się echem po całym otaczającym nas terenie.
Odpowiedziała mu cisza.
-Sarwol, odezwij się do cholery! - wrzasnęłam roztrzęsiona.
-Cicho bądź, Cinny. Głowa mi pęka - słaby krzyk Mirash ledwo było słychać.
Venus i Shadow wydały wspólnie westchnienie ulgi.
Wychyliłam się zza krawędzi urwiska, a Blux trzymał mnie, żeby nie spadła.
Dojrzałam ledwie żywą z wyczerpania przyjaciółkę, trzymającą się kurczowo korzenia niebezpiecznie blisko pola siłowego. Spadła jakieś trzy metry w dół. Po jej bladych policzkach spływały łzy.
-Długo tak nie wytrzymam! - zaszlochała.
Przygryzłam dolną wargę i zdenerwowana spojrzałam na jedynego chłopaka w grupie. Ze zmarszczonym czołem wpatrywał się we mnie. Nagle olśniło mnie.
-Zejdę po nią - oznajmiłam.
-Spadniesz - zaprotestował od razu Blux.
-Nie. Jestem najlżejsza. Jeżeli ty byś zszedł to kamenie mogą się usunąć i zepchnąć Mirash na pole.
-Może to zrobić Shadow albo Venus. One wydają się drobniejsze - zlustrował wzrokiem dziewczyny, które przysłuchiwały się naszej rozmowie, zaciskając usta w wąską kreskę ze zmartwienia.
-Ale Shadow może zasłabnąć, bo przecież, jeżeli sobie przypomnisz, została poparzona.
-Przepraszam, ale ja nie mogę zejść. Mam lęk wysokości - wyznała płaczliwie Venus.
Usłyszeliśmy krzyk Mirash. Spojrzałam na nią. Korzeń, którego się trzymała zaczął się odrywać od skalnego podłoża. Kończył nam się czas.
-Idę po nią. Czy ci się to podoba, czy nie.
Blux tylko westchnął i pozostałością liny obwiązał mnie w pasie.
-Jakby coś się stało wciągnę cię - powiedział.
Kiwnęłam głową i krzyknęłam:
-Idę po ciebie. Trzymaj się!
Zaczęłam schodzić. Trudno tam było znaleźć oparcie dla nóg. Nie myślałam o tym, że mogę spaść i usmażyć się na polu siłowym. Skupiona na poszukiwaniu oparcia dla kończyn, zajęłam myśli przypominając sobie brata. W mojej głowie rozbrzmiewał jego radosny śmiech. Przed oczami miałam jego uśmiech. Czerpałam z niego siłę.
Byłam coraz bliżej przyjaciółki. Słyszałam jej chlipanie.
-Mirash, jestem już blisko. Zaraz wszystko będzie dobrze - mówiłam do niej.
-Cinny, ja już nie dam rady. Wiem, że umrę. Mam nadzieję, że wygrasz. Proszę cię, abyś powiedziała moim rodzicom, że zawsze bardzo ich kochałam. Będę nad nimi czuwać, aby nie zepsuli się jeszcze bardziej. Jestem pełna wiary, że moja śmierć nie pójdzie na marne. Obiecaj mi, że im to powiesz - chwytała szybko oddech.
-Mirash, ja cię stąd wyciągnę. Sama im to za chwilę powiesz. Jest tutaj pełno kamer. Na pewno cię oglądają. Damy radę.
-Obiecaj mi! - wrzasnęła resztkami sił.
-Obiecuję - wyszeptałam.
Chwila nie uwagi i straciłam oparcie dla jednej z nóg. Na szczęście lina przytrzymała mnie, bo inaczej bym spadła. Uspokoiłam szaleńcze bicie serca i schodziłam dalej. Gdy już byłam blisko niej, wyciągnęłam rękę w stronę sojuszniczki. Ledwo dała radę chwycić moją dłoń, ponieważ z wysiłku drżały jej ramiona.
Uścisnęłam pocieszająco jej dłoń i pociągnęłam do góry.
Posuwałyśmy się mozolnie do góry. Łatwiej było zejść niż się wspinać.
Wystarczył jeden błąd, a wszystko zaczęło się walić.
Moja noga nie trafiła w zagłębienie. Osunęło się pięć dużych kamieni. Patrzyłam zrozpaczona na to jak lecą w dół. Kiedy dotknęły pola siłowego, uniosła się nad nimi wielka chmura dymu, a one odbiły się i leciały bezlitośnie w naszą stronę. Przytuliłam się ściany i kazałam Mirash uczynić to samo. Ale ona zareagowała za późno.
Trafiły ją dwa kamieni. Krzyknęła z bólu i poluzowała uchwyt na mojej dłoni. Stała się ciężka. Trzymałam ją z całych sił. Ale jej oblana zimnym potem ręka wyślizgnęła się z mojej dłoni, a jej wyczerpane ciało nie utrzymało się przy skalnej ścianie. Poleciała w dół.
Jej krzyk mieszał się z moim krzykiem. Patrzyłam bezradnie jak posyła mi ostatnie spojrzenie, co dziwne!, uśmiechnęła się i uderza o pole. Jej ciało wygięło się w konwulsjach, skóra od razu spaliła się, ukazując żywą tkankę mięśniową. Zebrało mi się na wymioty, ale nadal krzyczałam zalewając się łzami.
Usłyszałam wystrzał z armaty, a ciało Mirash poszybowało w górę, odepchnięte przez pole siłowe. Wylądowało niedaleko grupki, która oniemiała z przerażenia i smutku patrzyła bezradnie na ciało martwej koleżanki.
Blux poluzował linę, a ja z wrzaskiem wylądowałam metr niżej, chwytając się kurczowo ściany. Przyjaciel zorientował się w porę i pomógł mi wejść na górę, ciągnąc linę. Gdy zrozpaczona w końcu stanęłam na trawie, od razu osunęłam się na ziemię. Uderzyłam pięścią w trawę. To moja wina. To ja ją puściłam. To ja za późno kazałam jej wtulić się w ścianę.
Po policzkach płynęły potoki łez.
Zadziwiające jak to może zmienić człowieka, gdy najpierw widzisz bliską ci osobę żywą, uśmiechającą się, zwierzającą ze swoich odczuć, a w następnej chwili patrzysz na jej martwe, pozbawione duszy ciało.
Venus objęła mnie i razem płakałyśmy. Blux tulił Shadow. Każdemu z nas na twarzy łzy rysowały sobie własne drogi.
Poczułam gwałtowne podmuchy wiatru. Nad naszymi głowami w powietrzu dryfował poduszkowiec. Z jego podwozia wysunęła się para szczypiec, które otoczyły ciało, które kiedyś było panną Sarwol. Po chwili zniknął, a po istnieniu Mirash zostały tylko wspomnienia.
Wstałam i otarłam łzy. Uścisnęłam rękę Venus. Cały czas widziałam w myślach twarz Mirash chwilę przed tym jak uderzyła o powierzchnię pola. Postanowiłam, że dla niej spróbujemy przetrwać jak najdłużej. W końcu muszę jakoś się jej zrekompensować to, że ją puściłam.
-Miejmy nadzieję, że jest szczęśliwa, tam gdzie trafiła - wyszeptała Shadow, odklejając się od Bluxa.
W moich oczach stanęły nowe łzy. Pokręciła głową, mrugając szybko.
Blux wielką dłonią przejechał sobie po twarzy, zmęczony i smutny.
-Ruszajmy dalej - powiedział tylko.
Zebraliśmy nasze rzeczy i z trudem przedzieraliśmy się przez las, trzymając się na dystans od krawędzi areny.
Każdy pogrążony we własnych myślach, szedł powłócząc nogami. Przeżywał żałobę na własny sposób.
Po dwóch godzinach, miałam dość. Chciałam tylko się położyć i spać.
Ale to była arena i nie dane nam było odpocząć oraz przeżywać śmierci przyjaciółki, odpoczywając.
Z na przeciwka leciała w naszą stronę ciemna chmura. Była na wysokości naszych twarzy. Dziwne było zobaczyć takie coś w lesie w ciągu dnia.
Skupiłam zmęczony wzrok na tym dziwnym obiekcie. Ostrzegłam przyjaciół. Stanęliśmy w miejscu, uważnie obserwując dziwne zjawisko.
Gdy z każdą minutą chmura się do nas zbliżała, dostrzegaliśmy więcej szczegółów.
To tak na prawdę nie była chmura, tylko skupisko granatowych nietoperzy. Zaniepokoiło mnie już to, że było ich tak dużo oraz dziwny kolor. Gdy podleciały jeszcze bliżej, oczy zwierząt jarzyły się złotym kolorem. Kły, które wystawały z małych pyszczków, były zabarwione krwią.
Podskoczyłam na dźwięk wybuchu armaty. Mój instynkt podpowiadał mi, że ta śmierć, o której zostaliśmy przed chwilą poinformowani, jest sprawką tych nietoperzy.
-To nie są normalne zwierzęta - powiedziała cicho Venus.
Pokiwałam głową.
Zaczęliśmy się cofać. Przeraziłam się dopiero wtedy, gdy te nietoperze zaczęły autentycznie kłapać szczękami w naszą stronę.
-W nogi! - krzyknął Blux.
Rzuciliśmy się do ucieczki. Cała ta gromada zmiechów zaczęła wydawać dziwne odgłosy, które układały się w zdania. Usłyszałam:
-Cinnybel Vaught, powinnaś dawno zginąć w piekle jak cała twoja rodzina! Vaughtowie to jedna z rodzin, która wymyśliła igrzyska. Wasz ród powinno się wyżynać!
Te okrutne słowa docierały do mnie jak przez mgłę. Nie reagowałam na nie.
Drżałam na całym ciele. Biegłam ile sił w nogach. Po minach moich sojuszników zobaczyłam, że oni również słyszą nieprzyjemne słowa skierowane do swojej osoby.
Jak na razie udawało nam się uciekać od tych zmiechów, ale coraz bardziej nas doganiały. Gdy usłyszałam komendę: "Na ziemię!", bez zastanowienia rzuciłam się na ściółkę leśną. Nietoperze przeleciały nad nami, tylko ten najniżej lecące zaatakowały nas.
Próbowałam dwa atakujące mnie zwierzęta trzymać na dystans. Chciały zatopić zęby w moim ciele. Byłam przerażona. Słyszałam krzyki moich sojuszników.
Nagle nietoperze zniknęły, a jedynym śladem po nich były trzy ugryzienia na moich rękach, z których już powoli sączyły się stróżki krwi.
Podniosłam wzrok na naszego wybawiciela.
Westchnęłam, widząc mojego "rycerza na białym koniu" z biczem w ręku.





Rozdział trochę króciutki, ale jest xd Dzisiaj i w ogóle w tym tygodniu opuściła mnie wena, ale specjalnie dla was coś napisałam ^^
W przyszłym tygodniu nie dodam raczej rozdziału, bo w niedzielę wyjeżdżam do kuzynki, a wracam dopiero około 13 sierpnia xd Więc proszę się nie dziwić, że nie opublikuję posta, bo najzwyczajniej w świecie będę szaleć z kuzynkami xd Bynajmniej takie są plany :D
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Od razu z całego serca przepraszam osoby, które lubiły Mirash, ale ona na początku nie miała ginąć, lecz potem z pomocą kuzynki zdecydowałam, że pożegnamy się z panną Sarwol. ;c
Widzieliście już zwiastun Kosogłosa? :P Szczerze? Oglądałam go jakieś 5 razy i mnie nie zachwycił... Liczyłam na coś lepszego :P
Do następnej notki! 
I niech los zawsze Wam sprzyja! ;*

12 komentarzy:

  1. Miraaaaash! :(
    Płakałam na jej śmierci. Jak mogłaś mi to zrobić?
    Ale i tak cię kocham. xD
    Spodziewam się, że "rycerz na białym koniu" to mój Quinn, prawda? Powiedz, że prawda! xD
    Ten zwiastun chyba nie jest zwiastunem. To jest zwiastun zwiastuna (wtf). xD
    Pozdrawiam i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ;c :D
      Buhahaha xd Ja Ciebie też ^^
      Hmmm... tak xD Możliwie xd
      Zgadzam się, kochana! Nie postarali się ;/
      Pozdrawiam ;3

      Usuń
  2. To był teaser zwiastunu i na tym zostańmy :D xd Liczyłam na to,że Finnicka pokażą.

    Przychodzę z plaży i rzucam się do lapka sprawdzając czy jest wifi, lecę do pani gospodarz i proszę o hasło do wifi, wpadam do pokoju, odpalam lapka i oglądam zwiastun, poczym stwierdzam, że po tych wszystkich zdjęciach nie tego sie spodziewałam i idę się pociąć mydłem xd

    Hahahaha rozdział mi się bardzo podoba, szkoda, że Mirash zginęła, ale cóz to jest arena, tak bywa xd
    ( sorrki za krótki kom ale nawakacjach jestem więc sama rozumiesz)
    Pozdrawiam i weny życzę
    Paulla K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buhahaha xD Masz rację xd Ja też na to liczyłam ;3
      Ten zwiastun to porażka ;c Jak oni mogli? Najbardziej z całego zwiastunu podobał mi się znak Kosogłosa wdrążony w polu xD
      Tak bywa... :D
      Spoko, życzę miłych wakacji xd
      Pozdrawiam! ;3

      Usuń
  3. NIE. NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE. Czy ty mnie słyszysz? Nie. Nieskończoność "NIE". Umarłam. Słyszysz? Umarłam. Bolało. Leżę i nie wstaję. To mój duch pisze zza grobu. Masz mnie na sumieniu.

    Biedna Mirash :C Tak coś czułam, że jednak ją zabijesz, ale przynajmniej zrobiłaś to w spektakularny sposób. Jak mam powiedzieć, że bolała mnie śmierć jakiegoś fikcjonalnego bohatera - to wymienię w tym gronie Mirash Sarwol.
    No i mam nadzieję, że "rycerzem na białym koniu" jest oczywiście Quinn! Jakże by inaczej!

    Co do zwiastunu, to ja uważam tak, jak powiedziała Levy. To jest bardziej "zwiastun zwiastunu". Poza tym, w porównaniu to zwiastunu Hobbita, ten trailer Kosogłosa to gówno. Bez urazy. Tak uważam i tyle (co nie zmienia faktu, że piszczę za każdym razem jak widzę Gale'a FTHYTGDTR moje dziecko kochane dali w trailerze, ah).
    A, u mnie nowy.
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszę ^^ Przepraszam ;c :D
      Biedna, ale w końcu ktoś musi wygrać te igrzyska :P
      Fakt ;)
      Skarbie, uważam zupełnie tak samo xd Zwiastun Hobbita w porównaniu do Kosogłosa jest po prostu boooski <3 Ale ja tak czy siak wolałabym zwiastun Hobbita, bo tam był mój ukochany Legolas <3
      Buhahaha xD Ja nie piszczałam, bo nie zobaczyłam ani Haymitcha (jak oni mogli?!), ani Finnicka (dupki jedne, why?!) xD
      Lecę czytać xD
      Pozdrawiam ;3

      Usuń
  4. Zaczęłam czytać rozdział i tak sobie myślę - A jednak! Ocaliłaś ją! - Ale nie... I tak zginęła i jest mi strasznie przykro z tego powodu. Nawet nie wiem dlaczego, po prostu tak mi jej żal.
    Z tego co widzę to Cinny jest najsilniejsza z całej drużyny. I nie chodzi mi wcale o siłę fizyczną. Tylko ona zdobyła się na to, by w tak ciężkiej chwili i ekstremalnych warunkach ryzykować swoje życie dla przyjaciółki. Dlatego należy jej się zwycięstwo w Igrzyskach. Ona MUSI żyć dalej...
    Nietoperze - niby nieszkodliwe stworzenia, ale jako zmiechy przerażają mnie. I to bardzo.
    A sam koniec znowu zagadką :P Kto tym razem będzie 'wybawicielem' ? Dodaj nowy szybko, proszę :P
    Pozdrawiam i miłych wakacji - chociaż minęła ich już połowa :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak zabiłam ją... przepraszam ;c :d
      Tak, też tak myślę xd Cinny najsilniejsza psychicznie, a Blux fizycznie :D Musi... taaa xD
      Mnie też :P Zawsze nietoperze przerażały mnie :P
      Jak to kto? :D Oczywiście, że.... a tego dowiesz się w przyszłym rozdziale :P
      Tak myślę, że może dodam w niedziele przed wyjazdem posta, a potem jak wróce od kuzynek to mam dwa dni na napisanie nowego, bo potem jadę z tymi kuzynkami nad morze ^^ uuu... nieciekawie to wygląda dla Was :P Przepraszam ;c :D
      Pozdrawiam i wzajemnie :) Nie mogę w to uwierzyć, a Ty? Jak one mogą tak szybko przemijać? :D

      Usuń
  5. Mirash : C Twoja kuzynka jest zła ! ! !
    Nie no, rozdział meeega <333 Cholerne pola siłowe ! -,-
    Nie spodobał mi się pomysł z morderczymi nietoperzami < lubię je :3 xd > , ale to zmiechy, a każdy zmiech jest okropny, więc wybaczam...XD Trochę zgadzam się z Phoenix W. - zmiechy mnie przerażają !
    No i kim jest ten gość na białym rumaku z biczem miast miecza w dłoni ?
    x.x
    Szkoda,że w przyszłym tygodniu nie będzie rozdziału : < Polubiłam tego bloga :c Życzę miłego pobytu u kuzynek ; D
    Pozdrawiam ^.^
    ps. igrzyskaaaa.blogspot.com mają już gadżet obserwowanych &.& więc zapraszam x333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buhahahaha :D Może ci się wydawać, że jest zła xD W końcu jest Metalowcem czy Metalówką, czy jak nazywają się ci co słuchają metalu i ubierają się na czarno xD I czasami wydaje się groźna, ale taka nie jest :P
      Dziękuję <3
      Nietoperze... brrr.. żadnego nie spotkałam, ale się ich boję.. więc tym bardziej jako zmiechy mnie również przerażają :P
      Nie powiem... ale chyba odpowiedziałam na to pytanie w poprzednich odpowiedziach do komentarzy xD
      Cieszę się xD I dziękuję :D Tobie życzę miłych wakacji :D
      Pozdrawiam xD
      ps. Lecę zobaczyć ^^

      Usuń
  6. Dwa rozdziały do nadrobienia. ._. Ale to wszystko przez te wyjazdy, dwa dni temu wróciłam z gór i już muszę się pakować nad morze, bo wyjeżdżam jutro... No nic. Trzeba jakoś ogarnąć, to, co ty tutaj nawyprawiałaś. Bo nawyprawiałaś.
    MIRASH. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Biedna. Smutno mi teraz. Zabiłaś ją. Chociaż... nie związałam się z nią tak bardzo jak z Cinny i Venus, czy Shadow. Gdybyś tak uśmierciła jedną z nich to bym płakała... a tak to teraz jest mi strasznie smutno. :'(
    Rycerz na białym koniu! Tak!!! Teraz jestem w stu procentach pewna, że to Quinn! Nie żaden przypadkowy gościu, tylko on. xD Powiedz, że tym razem się nie pomyliłam, dobrze? :D
    Mam nadzieję, że pojawią się jeszcze jakieś inne zmiechy, np. ... takie gigantyczne komary. :o Ostatnio strasznie mnie pogryzły i od tamtej chwili ciągle noszę przy sobie Off'a. :P
    Cały czas czekam na jakąś potyczkę z Flassem. Byłoby fajnie zobaczyć, jak Cinny go w końcu niszczy. x)
    Trochę krótko, bo czasu zbytnio nie mam. :x W każdym razie czekam na nexta, bo chcę wiedzieć, czy się znowu pomyliłam co do Quinna, czy jednak nie. :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się dobrze bawiłaś xD
      Ja nawywijałam? :P Ja? :D Gdzie? :D
      Igrzyska... no niestety xd przepraszam ;c
      Emmm... już rozdział jest xd i tak xD to Quinn :P
      Pojawią się, pojawią xD Tylko jeszcze nie wiem jakie :D Uuuu... to grubo xD
      Będzie taka potyczka.. spokojnie xD
      Nic się nie stało xD Ważne, że napisałaś xD
      Pozdrawiam xD

      Usuń

Jak większość blogerów wyznaję zasadę czytasz=komentujesz. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że komentarze naprawdę dają niezłego kopa do dalszej pracy. ;)